czwartek, 20 czerwca 2013

Budzimy się z pierwszymi promieniami słońca. Jest ciepło, śpimy pod samymi prześcieradłami. Godzinę później jest tak ciepło, że śpimy już bez prześcieradeł. Za kolejne pół godziny otwieramy okna w busie, za następne pół jest tak gorąco, że wstajemy i wychodzimy z busa. Otwieramy przednie drzwi, bagażnik, niech trochę wywietrzeje, bo temperatura zaraz nas zabije. Dopiero jak wychodzimy z auta czujemy klimat Włoch, już na pierwszy rzut oka widoczny w architekturze. Jeszcze mały spacerek w poszukawniu kranu do umycia się i mkniemy dalej, do Mediolanu!


















W drodze do 'Milano' zatrzymujemy się na stacji benzynowej, musimy zjeść jakieś śniadanie/obiad. Jedziemy cały czas na paliwie, które dostaliśmy w Szwajcarii, ale licznik jeszcze nam pokazuje trochę ropy w aucie.















Trochę tęsknie za jedzeniem mamy, więc postanawiam zjeść coś, co mi przypomni domowy smak ;)



A na główne danie, jako że jesteśmy we Włoszech, typowe dla tego kraju danie! Co z tego, że przywiezione z PL, ważne że zrobione i zjedzone gdzie indziej!



















Woda na makaron się gotuje, zostawiliśmy przykrywkę prawopodobnie w Szwajcarii, więc trzeba sobie radzić wszystkimi możliwymi sposobami. Przykrywka od kuchenki daje radę, w busie jak zawsze porządek :)







A jak przystało na dobrą restaurację- przed głównym daniem trzeba zjeść przystawkę, np. zupę gulaszową.
















Szef kuchni w pracy




I picie też mieliśmy, jeszcze od Eliene! Ale to nie wszystko, ze sobą mamy też szklankę, takie wygody!
















A że nie mamy pokrywki, makaron trzeba jakoś odcedzić. Na szczęście zna się sposoby, przez szmatkę też można :)




Czas na włoski obiad, polecam- Piotr Denisiuk. Nawet nie wiecie, jak dobrze zjeść spaghetti własnej (Rafała) roboty gdzieś w środku Italii!





Dojechaliśmy do Mediolanu, jest tak gorąco, że nawet nie ma co zakładać koszulki. Dla słabo widzących- 34 stopnie ciepła :)





Mijamy fontanne. Hmmm...
















Zaparkowaliśmy tuż przy zamku, po napisach wydaje nam się, że parking bezpłatny.



Wchodzimy na zamek, mega gorąco, murzyni siedzą i krzyczą do nas: "Rastafari! Jamaica! Africa!" Podchodzi do nas jeden, wita się i zakłada nam po branzoletce. Pyta się skąd jesteśmy, czy na długo przyjechaliśmy. Założył nam po jednej na ręce, na koniec pyta się o jakieś drobne. Dalibyśmy, ale nasz budżet to 70 centów, które zostały w busie. Przy wyjeździe z Medilanu mieliśmy już po 3 takie branzoletki :) Idziemy dalej zamkiem.



















Już w średniowieczu wiedzieli, że za kilkaset lat przyjadą na zamek ludzie, którzy będą zmęczeni i będą chcieli pomoczyć nogi w wodzie, oni dopiero byli przyszłościowo myślący!




Wyszliśmy z zamku, przeszliśmy się parkiem, upał jak w lecie we Włoszech i zaszliśmy nad staw, gdzie normalnie pływały sobie ryby i żółwie. Doszliśmy do miejsca przygotowanego na work out, więc zrobiliśmy szybki trening co by trzymać forme i poszliśmy dalej














I doszliśmy do łuku triumfalnego, który jak się dowiedzieliśmy, był zbudowany specjalnie dla nas! Fotka a'la Hubert Styła :D





Wróciliśmy się do fontanny i co tu robić? hehe














No przede wszystkim to jednak umyć ząbki!



A później... to już wiadomo :) podobno we Włoszech strasznie ganiają za kąpanie się w fontannach, ale na szczęście ktoś tu ma immunitet, sesja z fontanny!

















Rafał wspinacz, więc trzeba spróbować jeszcze wyżej :)



Ale koniec tego dobrego, wracamy do busa po rzeczy i idziemy na rynek trochę zarobić :)



















Po raz kolejny nie mamy przewodnika, więc nie wiem gdzie to jest, ale samojebka musi być :D



Wychodzimy z tych 'akweduktów' i wyłania nam się katedra w Mediolanie, ROBI WRAŻENIE. W środku jeszcze piękniejsza, fotek ze środka niestety nie mam :(



I w końcu czas na busking. Po raz kolejny nie robimy show, bariera językowa jest za duża, trzeba coś wymyślić na przyszłość. Rafał gra i zarabia dopóki nie przychodzi policja i pyta się o licencję. Oczywiście jej nie mamy :)




No i kolejne artystyczne zdjęcie musi być, check this out!















Wracamy do busa i uderzamy dalej w trasę, gdzie teraz? Do Rimini nad Adriatyk!

1 komentarz:

  1. Miejsce o którym napisałeś, że nie wiesz co to i gdzie się znajduje to Galeria Vittorio Emanuele II znana również po prostu jako pierwsze centrum handlowe:D Trzymam kciuki, żeby wszystko co zaplanowaliście lub nie zaplanowaliście Wam się udało:D

    OdpowiedzUsuń