czwartek, 18 lipca 2013


Wstajemy rano w Zakopanem, czas na śniadanie! Po raz pierwszy wyciągamy patelnie i robimy jajecznicę, w końcu kto bogatemu zabroni?








Żeby spokojnie dojechać do LBN bez ciśnienia potrzebujemy jakieś 40 zł. Jesteśmy w Zakopanem, więc co? SHOWTIME! Po chwili można wsiąść do busa, elegnacko go zalać i ruszyć w trasę :) Mkniemy elegancko już przez drogi w PL i dopiero wtedy uświadamiam sobie różnicę, między drogami na Zachodzie, a w Polsce, oczywiście w PL dużo lepsze! No i ktoś mi jeszcze zdjęcie zrobił jak jechałem, niestety fotoradar :(
















Ile można jechać? Czas na chill i obiadek, już ostatni w trasie.


Jedziemy trasą, coraz bliżej do Lublina. Mijamy już znane miejscowości, stacje benzynowe i inne miejsca, które znamy. Po 2 tygodniach dojeżdżamy na miejsce!















Co Podróż mi osobiście dała? Przede wszystkim zrealizowane marzenie, które było dla mnie bardzo ważne. W trasie było ciężko, ale było warto, w końcu wiem o czym pisał Tolkien we "Władcy Pierścieni", motyw podróży jest piękny, ciężki, ale daje mega satysfakcję. Jak to powiedział Jacek Walkiewicz: "Spełnione marzenia nie mają ceny". W Podróży mogłem przeżyć całą gamę emocji i uczuć, jakich nie mógłbym doświadczyć siedząc na dupie w Lublinie. Przypomnę to co napisałem w pierwszym poście- trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, bo tam się dzieją rzeczy naprawdę piękne.
Dzięki, że śledziliście naszego bloga, dzięki za wsparcie, które było naprawdę pomocne, dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam w trasie, mimo, że prawdopodobnie nigdy nie spotkamy więcej tych osób. My możemy dać Wam inspirację i kilka słów o tym, że warto realizować marzenia. Dzięki, że byliście z nami, ale czas Podróży doszedł końca!

Pzdr!
Denis.






środa, 17 lipca 2013

No i wstaliśmy, ruszamy dalej w trasę, zostało nam jakieś 170 km.














Przyjechaliśmy do Wiednia znowu, teraz już dużo bardziej się podoba, jakoś inny klimat się tam zrobił :) ale pierwszy przystanek standardowo- McDonald :D


I znowu oglądamy Wiedeń, parkujemy samochód standradowo w ścisłym centrum :)

















NIE ŚPIMY, ZWIEDZAMY I BUSKINGUJEMY!




















Jemy śniadanie pod Operą Wiedeńską i powoli ruszamy w trasę :)









Zmiana drivera i myk!















Trochę zmęczenie wystąpiło, więc idę spać :D







Jesteśmy na Słowacji, musimy jeszcze dotankować go za resztę pieniędzy, byle do Polski, tam już z górki :D Lejemy ropy tyle, że aż ścieka po oknach :D





Jeszcze szama gdzieś pod mostem i chill out :)




  

 













No i mkniemy przez Słowacje, wzięliśmy 4 chłopa na stopa, jechali na jakiś metalowy koncert, w głośnikach zabrzmiało "Highway to hell", wrzuciliśmy ich na tył busa i myk! A później jeszcze przez Słowacje i do przodu!

















No i cały czas trzeba się patrzeć na drogę, to nie ulega wątpliwości :)










No i obok jakiegoś jeziorka mkniemy :)





Dojeżdżamy do Zakopanego już w nocy, ścielimy łóżko i lecimy spać. Flaga Jamajki w okno, żeby można było spokojnie spać i w kimono :D




Jeszcze został ostatni wpis, powrót do Lublina i podsumowanie Podróży! Jutro rano/po południu powinien być wrzucony, stay tuned!

piątek, 12 lipca 2013

No i oczywiście już po Podróży nie było czasu i przede wszystkim chęci, żeby dalej pisać, nie ta energia, ale trzeba dokończyć to, co się zaczęło! Także myk! Skończyliśmy na nocy u Eliane w Szwajcarii. Więc co robimy rano? Oczywiście wstajemy. I że spaliśmy w łóżku, to oczywiście było ciężko :(





Ale to, że ciężko, nie oznacza, że nie było warto. Oto, co czekało na nas na stole:




 I do tego coś, czego nam bardzo brakowało: DOBRA KAWA. Drugi tydzień picia kawy 3w1 trochę się przejadło :)




 Ruszyliśmy do Bern, gdzie Rafał zaczął grać, hajs powoli zaczął się zgadzać, było coraz więcej pieniędzy na zatankowanie busa :)



 A tymczasem ja, pracowity chłopak, chodziłem po centrum :)





 No to myk, cały czas nie będę spacerował! Trzeba trochę zwiedzić, akurat coś się działo na mieście, więc nie mogło mnie zabraknąć :D generalnie jakiś konkurs jazdy na rowerze po torze, nie wiem jak się to nazywa, ale wyglądało całkiem fajnie.
















 No i skończone zarabianie, szukamy czegoś, co można kupić. Oczywiście nie kupiliśmy nic, ale kilka rzeczy było wartych kupienia :(















Zarobieni, więc ruszamy do busa. Przychodzimy i jeden z najpiękniejszych widoków jakie mogliśbyśmy widzieć :)


I jak jest hajs, to oczywiście leci na paliwio, w Szwajcarii o dziwo paliwo tanie w stosunku do nawet batoników!
















I jedziemy dalej trasą! Jazda optymalna, czyli temperatura silnika w normie, dużo paliwa, a na liczniku 100 km/h!




Dalej trasa, elegnacko!






Mkniemy, w końcu stajemy jeszcze gdzieś na stacji, znajdujemy wifi, także optymalnie.





Ale w końcu żyjemy na bogato:





















No i jakby inaczej, przed wizytą w toalecie, czas załoić w elegnacką grę logiczną, highscore musiałem zdobyć, bo jak inaczej.




No i mkniemy przez Szwajcarię, co prawda już nie takie ogromne góry, ale widoki cały czas niesamowite :)



























No i dojeżdżamy do granicy ze Niemcami, troche korek na rodzie, ale aby do przodu :)



  No i czas na przerwę, soczewki niech chwilę odpoczną :)
















A tutaj zdjęcie naklejek, które dostaliśmy w Wiedni u i które nadal są na lusterkach, w kilku momentach mega pomogły :)





I już w Niemczech zjedliśmy OGROMNY obiad, nawet krokodyl chciał trochę.





Jedliśmy na parkingu przy autostradzie i zobaczyłem ziomka, który też miał T4, oczywiście zagadałem, zobaczyłem jak wygląda jego auto. Koleś jeździł z żoną i z dzieckiem, ja mu opowiedziałem o naszym podróżowaniu i historiach i dał nam butelkę wina z Włoch :)



Przejechaliśmy jeszcze trochę trasy, wjechaliśmy do Austrii, ale do Wiednia nie dojechaliśmy, miałem aby 170 km do stolicy, ale zamykały mi się oczy. Zjechałem na najbliższy parking i poszedłem spać, odpowiedzialny Denis wiedział co robić :D

Oby kolejny wpis był szybciej, yo!
Dawajcie feedback, piszcie komentarze, PW, lajkujcie, dawajcie znać, czy Wam się spodobał nasz pomysł, czy Was zainspirowaliśmy, czy też chcecie nam oddać oszczędności swojego życia :)